Psalm (Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24 (R.: 2a))
Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, *
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
«Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli, *
niech go ocali, jeśli go miłuje».Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Sfora psów mnie opadła, *
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli moje ręce i nogi, *
policzyć mogę wszystkie moje kości.Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Dzielą między siebie moje szaty *
i los rzucają o moją suknię.
Ty zaś, Panie, nie stój z daleka, *
pomocy moja, śpiesz mi na ratunek.Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Będę głosił swym braciom Twoje imię *
i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
«Chwalcie Pana, wy, którzy Go wielbicie, †
niech sławi Go całe potomstwo Jakuba, *
niech się Go lęka całe potomstwo Izraela».Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Nie da się ukryć. Wkraczamy w wielką Tajemnicę Misterium Męki Pańskiej. Liturgia Słowa mocno nas w tym utwierdza. Także psalm, w którym wybrzmiewają słowa Syna do Ojca, słowa konającego Chrystusa z krzyża.
Wczytując się i rozważając kolejne wersety rysuje się przede mną widok Jezusa. Wyśmiewanego, opluwanego, zbroczonego krwią, zmasakrowanego biczowaniem i krzyżową drogą. Ogołoconego z szat. Wyczerpanego. Mojego Mistrza, który w tak niewyobrażalnie trudnym momencie, pomimo tych wszystkich doświadczeń bólu, cierpienia, ludzkiej pogardy potrafi poprowadzić moje rozważania do… uwielbienia!
„Będę głosił swym braciom Twoje imię *
i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
<<Chwalcie Pana, wy, którzy Go wielbicie,
Niech sławi Go całe potomstwo Jakuba, *
Niech się Go lęka całe potomstwo Izraela>>.
I budzi się we mnie pytanie, o moje życie. Łatwo identyfikować się z nieprzyjemnościami, których przychodzi mi w życiu doświadczać. Skupiać się na nich. Widzę i czuję, gdy jestem tematem do obmowy, nieprzyjemnych rozmów za plecami, gdy zostaję sama w cierpieniu, z problemem, kiedy życie przytłacza. Ale co z tego wynika? Czy uciekam się wpierw do Ojca?! Czy potrafię, choćby z najgłębszych dołów zagłady mojej codzienności, z pokojem bijącym w słowach psalmu wołać do Niego „Ty zaś, Panie, nie stój z daleka, * pomocy moja, śpiesz mi na ratunek”?
Bo przecież wierzę. WIERZĘ. A jeśli mam w sercu wiarę, mam Boga – nic mną nie zachwieje. Czy nie stąd powinnam czerpać pokój serca, gdy wokół mnie tyle zawirowań?
W tym kontekście to piękne uwielbienie wieńczące psalm płynie wręcz naturalnie. Bo jak inaczej miałby się zakończyć? Płaczem? Zwątpieniem? Odwróceniem się od Stwórcy?
Tylko tak silna, głęboka więź Ojca i Syna może prowadzić do uwielbiania, zawsze.
A skoro Jezus, Bóg-Człowiek przyszedł, by otworzyć mi drogę zbawienia, by pokazać jak kochać, jak trwać przy Bogu, jak kroczyć do świętości, trzeba mi tylko jednego – UWIELBIENIA.
Obym każdego dnia Wielkiego Tygodnia, towarzysząc Jezusowi umęczonemu, rozpalała swoje serce Miłością do Uwielbiania.
Marta