Psalm (Ps 84 (83), 2-3. 5-6. 9-10 (R.: por. 5a))
Szczęśliwi, którzy mieszkają w Twym domu
Jak miłe są Twoje przybytki, *
Panie zastępów!
Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich, *
serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego.Szczęśliwi, którzy mieszkają w Twym domu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, *
nieustannie wielbiąc Ciebie.
Szczęśliwi, których moc jest w Tobie, *
którzy zachowują ufność w swym sercu.Szczęśliwi, którzy mieszkają w Twym domu
Panie zastępów, usłysz modlitwę moją, *
nakłoń ucha, Boże Jakuba.
Spójrz, Boże, Tarczo nasza, *
wejrzyj na twarz Twojego pomazańca.Szczęśliwi, którzy mieszkają w Twym domu
Cały ten fragment psalmu jest przepiękną modlitwą, pełną radości i zachwytu kogoś, kto prawdziwie poznał Pana Boga i zakochał się w Nim „po uszy”! Takie było moje wrażenie po przeczytaniu szczególnie pierwszej zwrotki psalmu. A kto potrafi tak kochać? Całą duszą tęsknić i pragnąć przedsionków Pańskich? Całym sercem i ciałem radośnie wołać do Boga żywego? Tylko ktoś, kto Go naprawdę poznał i doświadczył w swoim życiu. Ale czy na pewno? czy to wystarczy?
Myślę, że większość z nas, którzy uważają się za osoby wierzące i praktykujące doświadczyło w swoim życiu Pana Boga, mniej lub bardziej. Doświadczamy przecież Jego miłosierdzia za każdym razem, gdy przychodzimy do sakramentu spowiedzi, może dostrzegamy Jego obecność w chwilach trudnych, może czasem odczuwamy Jego miłość, bo przecież wierzymy, że Bóg jest wśród nas i nieustannie się o nas troszczy. Ale czy potrafimy mimo tego naszego doświadczenia tak tęsknić i pragnąć za Bogiem jak psalmista? A jeśli nawet nam się zdarzyło zapragnąć i zatęsknić to jak długo to trwało? Czego więc nam brakuje? Co musimy jeszcze zrobić? Myślę, że odpowiedzią może być druga zwrotka psalmu, która jest jakby opisem człowieka świętego i jego życia w Bogu. Przykładem dla nas.
„Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim Panie” – to szczęśliwi, którzy słuchają głosu Pana i wypełniają Jego przykazania. Naśladują Jego
„Nieustannie wielbiąc Ciebie” – co tak naprawdę to oznacza? Ks. Piotr Glas w jednej z wygłoszonych konferencji mówił, że prawdziwe uwielbienie to składanie swojego ciała, jako żywą i świętą ofiarę miłą Bogu. To nieustanne oddawanie siebie Panu Bogu, każdego aspektu naszego życia, człowieczeństwa, serca i umysłu. Nieustanne dążenie do prawdy i podejmowania walki ze swoimi słabościami. Podążanie za Maryją. A muzyka i śpiew powinny być bardziej wyrazem tego, co wypływa z serca przepełnionego Bogiem.
„Szczęśliwi których moc jest w Tobie” – Którzy dostrzegają nieustannie swoją słabość i nędze, są jak dzieci które wszystkiego oczekują od kochającego Ojca. Wiedzą, że bez Niego nic uczynić nie mogą.
„Którzy zachowują ufność w swoim sercu” – Którzy w obliczu nawet największej tragedii potrafią zachować pokój w swoim sercu bo wierzą że Bóg wie lepiej i ma dla nich idealny plan nawet jeśli wszystko wydaje się być przegraną.
To przede wszystkim Ci, którzy postawili Boga na pierwszym miejscu.
Czy my tak potrafimy? Czy mamy taką wiarę? Czy naprawdę uwielbiamy Boga w naszym życiu? Czy Mu ufamy? Jak daleko nam do takiej postawy…
Myślę że słowo „pragnienie” które wybrzmiewa w pierwszej zwrotce także jest dość kluczowe w naszym dążeniu do świętości, w naszej pielgrzymce życia do miejsca świętego – do Domu Pana. Samo pragnienie Boga jest już modlitwą. Od tego jakby wszystko się zaczyna. Jeżeli nie będziemy pragnąć Boga to Go nie poznamy. Bóg nie chce wchodzić na siłę w nasze życie, jeśli świadomie wybieramy kogoś lub coś innego, dał nam przecież wolną wolę. Jeśli więc Go nie poznamy to i nie pokochamy, bo przecież nie da się kochać kogoś, kogo się nie zna… Jeżeli nie pokochamy całym sercem, ze wszystkich sił, z całej duszy, to pewnie nigdy nie zatęsknimy tak jak psalmista. Jezus obdarza nas swoją łaską na miarę naszych pragnień. Dlatego pyta dziś mnie i ciebie, czego najbardziej pragniesz w swoim życiu? Za czym lub za kim najbardziej tęsknisz? Pyta mnie chociażby w kontekście tego rozważania, które piszę, czego tak naprawdę szukam? Czy Jezusa? Jego Chwały? A może samej siebie. Na co to wszystko? Jeśli nie ma to na celu szerzenia Królestwa Bożego w życiu moim i bliźnich, to będzie tylko stratą czasu.
Myślę, że warto zadawać sobie takie pytania każdego dnia, by oczami Boga móc czasem dojrzeć w sobie samym tą trudną i niewygodną prawdę. Prawdę, która uwalnia i zawołać razem z psalmistą..
Panie zastępów, usłysz modlitwę moją,
nakłoń ucha, Boże Jakuba.
Spójrz, Boże, Tarczo nasza,
wejrzyj na twarz Twojego pomazańca.
Diana