Szczęść Boże!
Nie wiem w sumie od czego zacząć, bo nigdy nie pisałam, ani nie mówiłam świadectwa, więc może zacznę od początku:)
Bóg nie był dla mnie nigdy kimś wyjątkowym, nadzwyczajnym. Zawsze był po prostu Bogiem, który stworzył niebo i ziemię. Ale od pewnego momentu to się zmieniło. Kiedy byłam w 5 klasie Szkoły Podstawowej czyli miałam 12 lat zachorowałam- miałam torbiel jajnika w poważnym stadium. Czekała mnie operacja, a że byłam jeszcze dzieckiem trochę mnie to przeraziło. Pojechałam do szpitala i lekarze potwierdzili przypuszczenia pani doktor. Po kilku dniach się do tego przyzwyczaiłam. Ale musiałam na kilka dni wrócić do domu. Kiedy przyjechałam jeszcze raz do szpitala okazało się, że przełożyli moją operację, więc muszę znowu wrócić do domu. W tym czasie mama dała za mnie na Mszę św., w której brałam udział. Kiedy wróciłam do szpitala, ku mojemu zdziwieniu i zdziwieniu lekarzy torbiel zniknęła. Nikt nie mógł w to uwierzyć, a ja po prostu byłam szczęśliwa. Wtedy jeszcze nie widziałam udziału Boga w tym. Po kilku tygodniach przypadkowo czytałam jakąś gazetę i trafiłam na artykuł, w którym pisało, że pewnej kobiecie o takim samym przypadku jak ja również pękła torbiel i mało brakowało, a lekarzom nie udałoby się jej odratować. Zobaczyłam wtedy, że to znak od Boga. Że moje wyzdrowienie nie było przypadkiem.
Może nie wszyscy tak uważają, ale ja myślę, że to On mnie uratował. Minęło już kilka lat, a ja dalej może nie do końca rozumiem co Bóg wobec mnie uczynił, że mogłam wyzdrowieć i cieszyć się dniem. Teraz z każdym dniem jestem coraz bardziej bliżej Niego i staram się żyć Nim na co dzień. Może nie zawsze mi to wychodzi, ale wiem, że On jest ze mną i pomoże mi kiedy będę tego potrzebować. Z każdym dniem odkrywam Go na nowo. To On pozwala mi podejmować trudne decyzje i wybierać dobro. Teraz mam 16 lat i moje spojrzenie na tą sprawę sprzed 4 lat traktuję jako przełomowy moment w moim życiu i w moich stosunkach z Panem Bogiem.